Międzynarodowy Dzień Kota to okazja do zwrócenia uwagi na dzikie koty żyjące w miastach. Oficjalnie używać trzeba określenia koty wolnożyjące. Ich obecność na danej posesji jest prawnie chroniona. Oznacza to, że gdy w kamienicy lub w bloku mieszkalnym pojawi się taki kot, to należy się nim zaopiekować. Nie wolno go wywozić ani utrudniać mu bytowania. Koty trzeba dokarmiać. Poznaj historię kotów, które od dłuższego czasu bytują w naszej kamienicy.
Jak zostałam kociarą?
Od zawsze kochałam psy. O kotach nie miałam zielonego pojęcia. Gdy wprowadzałam się do kamienicy ileś lat temu, były tu jedynie 2 koty wychodzące. Opiekowała się nimi pani Halina z parteru. Koty któregoś dnia się u niej zadomowiły. Bywało, że ludziom te koty przeszkadzały. Właziły na samochody i siedziały na nich. Ogólnie nigdy nie były uciążliwe. Po prostu sobie były.
Niestety, zmarła pani Halina. Nikt mi nie powiedział nam o jej śmierci. Nagle okazało się, że w mieszkaniu po pani Halinie zostały dwa koty. Rodzina zmarłej sąsiadki nie chciała w ogóle o tych kotach słyszeć. Przez tydzień nikt ich nie karmił. Pełnomocniczka właściciela mieszkania dała mi klucze, bym mogła dawać kotom jedzenie i picie.
Mieszkanie sprzedano. Nowy właściciel, ponieważ nie spieszył się z remontem, pozwolił kotom przezimować w tym mieszkaniu. Z czasem trzeba było coś z kotami zrobić. Nie było mowy o tym, by oddać je do schroniska. Nie było chętnych do zabrania kotów, więc Wspólnota Mieszkaniowa zakupiła docieplane budy dla kotów. Wstawiono je do piwnicy, gdzie zresztą do tej pory koty mają swoje miejsce. Koty bardzo szybko przystosowały się do nowych warunków. Tak się stało, że od razu zaczęłam opiekować się kotami. Codziennie wykładam dla nich jedzenie. Koszty żywienia wolnożyjących kotów pokrywa Wspólnota Mieszkaniowa. Wybieram dla kotów dobrą karmę. Zresztą te koty byle czego nie chcą jeść.
Dzikie koty w piwnicy
Pewnego dnia zaginął szary kot. Bardzo go lubiłam. Poszukiwania zakończyły się klęską. Nie znaleźliśmy go. Na podwórku została czarna kocica. To ulubienica Ewy Poczekaj i jednego sąsiada, który znosi jej mięsne luksusy. Blekija podchodzi jedynie do Ewy i do tego chłopaka. Dobrze, że jest nieufna. Dzięki temu nie da się nikomu złapać i skrzywdzić. Czarna kotka ma już swoje lata. Obecnie może mieć około 16 lat (jeśli nie więcej). Poluje na gołębie.
Kilka lat temu, w Wielki Czwartek, nasz pies wykrył na drzewie małego kotka. Nie wiedziałam, czy jest to kot wolnożyjący, czy komuś uciekł. Kota jednak nikt nie szukał. Kot okazał się bojowy. Przyjął (chciał, czy nie chciał) imię Bond. Jest to kot, który szuka kontaktu z ludźmi. Niestety, zapłacił za swoją ufność. Został poszarpany przez jakiegoś psa.
Ewa Poczekaj zawiozła nas do weterynarza, który wyleczył kota. Na szczęście rany były powierzchowne i nie doszło do złamań. Przy okazji przeprowadzony był zabieg kastracji. Bonda zabrałam do mieszkania, by się zregenerował. Kot jednak mocno się stresował i tęsknił za łażeniem po ogrodzie. Wypuściłam go więc na wolność.
Bond jest kotem wyjątkowo łownym. Żaden wędrowny szczur się przez podwórze nie przebije. No, nawet jeśli się coś takiego pojawi, to koty szybko radzą sobie z intruzami. U nas nie ma potrzeby zlecania deratyzacji.
Kot wolnożyjący: problem, czy przywilej?
Jeśli chodzi o dzikie koty w piwnicy, to nie wszyscy ludzie są miłośnikami zwierząt. Trzeba mieć tego świadomość. Zawsze taki kot może komuś przeszkadzać, chociaż kot jedynie może komuś łapkami ubrudzić samochód. Porównując tę uciążliwość z problemami związanymi ze szczurami, to lepiej jest mieć na posesji koty wolnożyjące, niż ich nie mieć. Najwięcej kotów pojawiło się przedostatniej zimy, ale wiosną odeszły w inne miejsce. Być może to wina Bonda, który mocno pilnuje posesji i do tej pory jest na niej królem.
Wracając do tematu ludzi, którzy nie lubią zwierzaków, to poważny zgrzyt miałam tylko kilka razy. 99% pretensji dotyczyło tych kocich łap na samochodach, a 1% szczepień. Ktoś się czepił książeczek zdrowia, więc na początku stanu epidemii musiałam lecieć do weterynarza. Więc jak ktoś chce zajmować się dzikimi kotami, musi liczyć się z takimi sytuacjami. Mogą być też alergicy, ale u nas — z tego, co wiem — najbardziej na koty uczulona byłam ja. Przeszło po iluś wygłaskaniach Bonda. Koty lubią też siedzieć sobie na tarasie wspólnotowym i zostawiają ślady łapek na meblach, ale to nie jest trudne do sprzątnięcia.
Bardzo kocham Bonda, jego charakter to zdecydowanie „moja energia”. Z Blekiją największą więź ma Ewa, która obdarowuje kocicę super jedzonkiem. Gdy Ewa tu mieszkała, koty miały w zwyczaju wbijać się jej na chatę (tak to jest, jak się mieszka na parterze). Koty wiedziały, że mogły sobie pozwolić na takie wizyty. Do żadnego innego mieszkania na dole nie włażą.
Pozostaje kwestia wyjazdów. Nie było problemu, by znaleźć osobę, która karmiła dzikie koty w czasie mojego urlopu. Wystarczyło, że wcześniej kupiłam odpowiednią ilość karmy dla kotów. Gdyby nikt się nie zgłosił do pomocy, to koty by pojechały do hotelu dla zwierząt. Znalazłam super hotel dla zwierząt w Łodzi, w którym przebywała nasza świnka morska. Nasi wolnożyjący czworonożni przyjaciele nie byliby zostawieni na pastwę losu z powodu wakacji.