Łódź: Padło Osiedlowe Towarzystwo Wzajemnej Adoracji

by Dorota Zgutka
Ogrody Karskiego Łódź

Chociaż w Łodzi jest wiele Towarzystw Wzajemnej Adoracji, dzisiaj opowiem o tym, które memu sercu było najbliższe. Osiedlowe Towarzystwo Wzajemnej Adoracji istniało w latach 2020 – 2021, totalny upadek zaliczyło w 2022 roku. Dowiedz się, jak działo OTWA i czy ma szansę się odbudować.

Towarzystwo Wzajemnej Adoracji z osiedla Stare Polesie w Łodzi

OTWA wytworzyło się w sposób samoistny jakoś w czasie ogłoszenia stanu epidemii w Polsce. W Ogrodach Karskiego zaczęli się gromadzić opiekunowi psów. Łącznikiem były zatem czworonożne istoty. Ludzie spotykali się o określonej porze, by rozmawiać o ogólnej sytuacji w kraju i na świecie. Można było porozmawiać na wiele ciekawych tematów i pożartować. Można też było uprawiać każdy gatunek malkontenctwa.

Każdy, kto miał coś do powiedzenia i miał przyjaznego psa, mógł dołączyć do Towarzystwa Wzajemnej Adoracji. Ponieważ na osiedlu jest jednak sporo psów niewłaściwie socjalizowanych, to z tego powodu Osiedlowe Towarzystwo Wzajemnej Adoracji stało się elitarne.

W spotkaniach pod chmurką nie przeszkadzał szalejący koronawirus i zła pogoda

Dzień w dzień, piątek, świątek i niedziela, z przerwami na wyjazdy prywatne lub służbowe — tak się spotykało Osiedlowe Towarzystwo Wzajemnej Adoracji. Psy przecież muszą być wyprowadzane — i nie ma wymówek. Zresztą psy w tym czasie były przeszczęśliwe — szalały z innymi psami, a poza tym spędzały na takim meetingu około 2 h na polu.

Z czasem OTWA zaczęło się wykruszać. Zostały tylko najtwardsze jednostki. Niestety, w 2022 roku Osiedlowe Towarzystwo Wzajemnej Adoracji zaliczyło zgon. Można przypuszczać, że prócz psów członków OTWA łączyła epidemia. Gdy ją odwołano, zgromadzenia samoistnie padły. Oczywiście w grę wchodziły też inne czynniki, ale nie będę o nich tutaj pisać.

Już nie ma Osiedlowego Towarzystwa Wzajemnej Adoracji

Od dawna sama wychodzę z psem. W ogóle nie spotykam żadnych psiarzy. Gdy siedzę na ławce, ubolewam nad rozpadem epidemiologicznych zgromadzeń. Pustka bywa trudna. Znudzona wstaję z ławki i idę z psem dalej. Wędrujemy po okolicy, ale nie szukamy innych miejsc, gdzie spotykają się ludzie ze swoimi psami.

Nagle dociera do mnie, że epidemia przeszła do historii. Wszyscy pognali do przodu. Tylko ja ze swoim psem utknęłam w czasie. Czekamy na tej ławce wieczorami. Wiemy jednak, że nikt nie przyjdzie. Wiemy, lecz czekamy.

You may also like