Stara Baba Goryczy Pełna wracała z psem ze spaceru, gdy zaczepił ją dostawca pizzy. Wróć: faceta od dostaw placków zaczepił pies. Rozmowa z niewiadomych przyczyn zatoczyła się w kierunku lekcji religii. Nagle padło pytanie: “No proszę pani, czy pani wyobraża sobie w ogóle maturę z religii?”. Stara Baba Goryczy pełna odpowiedziała: “Niestety tak, gdyż takową musiałam zdawać w latach 90. XX wieku”. Przypomniało jej się, jak ta matura z religii przebiegała i jaki miała wpływ ogólnie na świadectwo dojrzałości.
Religia w szkole i w salce parafialnej
Ogólnie rzecz ujmując, Stara Baba Goryczy Pełna lekcje religii miała w Liceum Medycznym przez 4 lata (od 1 do 4 klasy, w 5 klasie już nie). Lekcje prowadziły siostry zakonne z kościoła pod wezwaniem Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Świętego Jana Bosko w Łodzi. Na religię przychodziła większość klasy, 2 – 3 osoby wybierały etykę.
Stara Baba Goryczy Pełna nie przypomina sobie, by te lekcje były jakieś trudne do zniesienia, chociaż z duchowością to one nie miały nic wspólnego. Była to sucha teoria, którą trzeba było wyklepać na pamięć. Na szczęście siostry były muzykalne, więc były chętne do śpiewania piosenek religijnych. W klasie była uczennica, która grała na gitarze, więc te katechezy dało się jakoś przeżyć.
Stara Baba Goryczy Pełna od 6 roku życia, gdy poszła na pierwszą lekcję religii dla dzieci (wówczas katecheza odbywała się w salkach parafialnych), wiedziała, że nie pasuje jej instytucja kościoła. Musiała jednak w tej instytucji tkwić, gdyż rodzina była bardzo “kościelna”. Była bardzo uduchowionym dzieckiem, więc szybko zorientowała się, że katecheza sama w sobie ma niewiele wspólnego z jej wyobrażeniem o Bogu. Pierwszą katechezę uznała za oszustwo. Nigdy nie wyleczyła się z tego rozczarowania. Do tej pory tak zresztą ma, że z kościoła to lubi jedynie sztukę sakralną i żywoty świętych.
Matura z religii w latach 90. XX wieku
Przystąpienie do matury z religii w 1993 roku miało charakter obowiązkowy. Stara Baba Goryczy Pełna za bardzo tej matury się nie obawiała, gdyż na lekcje religii w szkole chodziła, miała wszystkie papiery (typu pisemne potwierdzenie chodzenia na niedzielną mszę), na dodatek nie miała zaległości z materiałem omawianym na lekcjach religii.
Klasa maturalna musiała najpierw zdawać maturę z religii. Egzamin polegał na tym, że trzeba było napisać esej na zadany temat. Pracę pisało się w domu. No to Stara Baba Goryczy Pełna wybrała sobie temat związany z sakramentem małżeństwa. Jak dziś pamięta, co napisała na tym egzaminie dojrzałości z religii. Napisała, że dla niej małżeństwo jest przede wszystkim partnerstwem.
Cóż, wyszła z tego ogromna afera. Okazało się, że Stara Baba Goryczy Pełna rozjuszyła zakonnice, które zablokowały jej możliwość zdawania normalnej matury. Afera toczyła się pomiędzy szkołą, parafią i rodziną Starej Baby Goryczy Pełnej. Wychowawczyni bezradnie rozkładała ręce. Nic nie mogła z tym zrobić. Wszystko wskazywało na to, że matura będzie niestety zabarykadowana na wieki wieków amen. Negocjacje trwały bardzo długo. Stara Baba Goryczy Pełna nie pamięta, co skruszyło wiedźmy w habitach, gotowe zniszczyć jej życie za jedno szczere zdanie. W każdym razie dopuszczono Babę do matury w ostatniej chwili. Zaliczono jej też maturę z religii, chociaż na najniższych notach.
Problem polegał na tym, że Stara Baba Goryczy Pełna przestała się do tej matury uczyć i na przygotowanie do egzaminów miała tydzień. Nie wie, jak by to było, gdyby z nieba nie spadł na szkołę strajk ciał pedagogicznych. W dniu matury, pod szkołą, uczennice dowiedziały się, że matury nie będzie. Stara Baba Goryczy Pełna zyskała w ten sposób 3 tygodnie na powtarzanie materiału do matury.
Matura z religii w XXI wieku: czy to dobry pomysł?
Stara Baba Goryczy Pełna, bazując na swoich doświadczeniach, uważa, że jest to nietrafiona idea. Po pierwsze, by była mowa o religii, trzeba uczyć o wszystkich religiach świata. Po drugie, jest coś takiego jak zagrożenie, że szczera wypowiedź maturzystów na maturze z religii może wywołać wiele nieprzyjemności. Czyli maturzysta nie może udzielić odpowiedzi innej niż ujętej w teorii. Nie wiadomo, czy konieczność zakuwania tak rozległej teorii nie będzie powodować dodatkowego stresu u młodych ludzi, którzy muszą przecież przygotować się do matury z przedmiotów świeckich.
Co więcej, dla katolika powinny być wystarczające sakramenty i możliwość uczestniczenia w życiu kościoła, a nie świadectwo maturalne z MEN czy z plebanii. Matura z religii nikogo nie uczyni lepszym katolikiem. Nie sprawi, że taka osoba nie odejdzie od kościoła w późniejszym okresie swojego życia. Jedyną korzyścią, jaka była z matury z religii w latach 90. XX wieku, to fakt, że nie trzeba było uczęszczać na nauki przedmałżeńskie. Do niczego innego to się nie przydawało.
Stara Baba Goryczy Pełna uważa, że religia w ogóle nie powinna być w szkołach. Jej zdaniem, katecheza powinna wrócić do kościoła. Jest też przekonana, że wiarę powinno się wybierać dopiero w wieku dojrzałym, gdy człowiek ma już swoje przekonania związane z religią. Z tego powodu tym bardziej uważa, że matury z religii w ogóle być nie powinno.
Sama matura, także w wymiarze świeckim, nie jest żadnym egzaminem z dojrzałości. To egzamin podsumowujący teoretyczną wiedzę ogólną. Zdanie matury z przedmiotów obowiązkowych umożliwia jedynie dalszą edukację i nic więcej. Lepiej jest tę maturę mieć, niż jej nie mieć, bo teraz decyzję o studiowaniu można podejmować nawet w późnym wieku. Nie zmienia to faktu, że dla młodych ludzi matura jest bardzo ważna i stanowi znaczne przeżycie. Z maturą idą w parze wielkie nadzieje związane z dostaniem się na wymarzone studia. Stara Baba Goryczy Pełna swoją maturę bardzo dobrze pamięta — być może napisze o niej, gdy nadejdzie maj.